Jeśli właśnie jesteś w podobnym miejscu, to świetnie trafiłaś. Bo o ile wtedy nikt mi nie podpowiedział, tak teraz mogę Ci wyszeptać parę sprawdzonych tricków, które zaoszczędzą Ci frustracji i – co równie ważne – pieniędzy.
Po co w ogóle komplet? Przecież można kupować pojedyncze sztuki
Oj, można, można. I przez lata tak właśnie robiłam. Kupowałam tu kolczyki, tam naszyjnik, gdzieś indziej bransoletkę. Efekt? Szuflada pełna biżuterii, a do większości stylizacji i tak zakładałam te same trzy rzeczy, bo tylko one do siebie pasowały.
Komplet biżuterii damskiej to przemyślana kolekcja kilku elementów, które możesz zestawiać na różne sposoby i zawsze będziesz wyglądać jak milion dolarów. Albo euro. Złotówek też. No, sama wiesz.
Poza tym – i tu zdradzę Ci sekret – kupowanie kompletu często wychodzi taniej niż składanie zestawu po kawałku. Nie zawsze, ale warto mieć oczy otwarte.
Naszyjnik – serce Twojej kolekcji
Zacznijmy od tego, co będzie najbardziej rzucać się w oczy. Twój pierwszy naszyjnik z kamieniami powinien być... uniwersalny. Wiem, brzmi strasznie nudno, ale zaufaj mi na słowo.
Idealnie sprawdzi się wisiorek o średniej wielkości – nie za duży (bo będziesz wyglądać jak choinka), nie za mały (bo nikt go nie zauważy pod swetrem). Długość łańcuszka? Najlepiej taka, która kończy się mniej więcej w okolicach obojczyka. Ta długość pasuje praktycznie do wszystkiego – od koszuli z golfem po dekolt w serek.
Co do kamienia – moja osobista faworytka to kwarc różowy. Dlaczego? Bo ma ten piękny, delikatny odcień, który pasuje zarówno do złota, jak i srebra. Nie wygląda zbyt młodzieżowo, ale też nie dodaje Ci lat. Plus kwarc różowy podobno przyciąga miłość, więc... może i w to nie wierzysz, ale szkodzi nie szkodzi, prawda?
Inne bezpieczne opcje to ametyst (idealny, jeśli lubisz odcienie fioletu w ubraniach), cytryn (ciepły, słoneczny, świetny latem) czy klasyczny kryształ górski, który jest jak mała czarna – pasuje absolutnie zawsze.
Kolczyki – bez nich ani rusz
Dobra, przyznam się bez bicia – mam przekłute uszy od dziesiątego roku życia i kolczyki to dla mnie rzecz święta. Nawet jeśli wychodzę tylko do sklepu po mleko, zawsze coś wkładam. Do pierwszego kompletu sugerowałabym dwie pary. Tak, dwie. Bo potrzeby mamy różne.
Para pierwsza: sztyfty. To Twoja codzienna opcja. Małe, dyskretne, wygodne. Możesz w nich spać (choć dermatolodzy pewnie by mi tu przywalili za taką radę), biegać na siłownię czy siedzieć całe popołudnie w słuchawkach na Teamsie. Kamień? Dobierz taki sam jak w naszyjniku. Ja mam kwarcowe i noszę je chyba trzy razy w tygodniu.
Para druga: wiszące. Na wyjścia, spotkania, randki, lunche z koleżankami. Te mogą być odrobinę bardziej efektowne, ale wciąż w rozsądnych granicach. Świetnie sprawdzą się kolczyki z kamieniem osadzonym w delikatnej oprawie, z niewielkim łańcuszkiem lub kilkoma mniejszymi kamykami.
I uwaga – jeśli masz krótkie włosy lub często nosisz koki, wiszące kolczyki będą Twoim najlepszym przyjacielem. One potrafią odmienić nawet najprostszy T-shirt.
Bransoletka – subtelny akcent
Przyznam szczerze, że z bransoletkami miałam kiedyś problem. Albo mi przeszkadzały przy pisaniu na klawiaturze, albo czepiały się o swetry, albo dzwoniły niemiłosiernie. Dopóki nie odkryłam, że wystarczy kupić odpowiednią.
Twoja pierwsza bransoletka z kamieniami powinna być delikatna i nie za długa. Nie ma nic gorszego niż bransoletka, która krąży Ci wokół nadgarstka jak hula-hop. Powinna leżeć dość blisko skóry, ale oczywiście nie uciskać.
Jeśli wybierasz komplet, weź bransoletkę w tym samym kamieniu co reszta. Możesz też pokusić się o zestaw z dodatkowymi, mniejszymi kamyczkami w kolorach uzupełniających – to doda całości lekkości.
Pierścionek – opcja dla odważnych
Szczerze? Pierścionek z kamieniem to nie jest must-have w pierwszym komplecie. Ale jeśli czujesz, że Twój zestaw bez niego jest niepełny, śmiało.
Tylko pamiętaj – pierścionek powinien być wygodny. Naprawdę wygodny. Bo jeśli będzie Cię uwierał, obracał się w pionie albo czepiał o wszystko, to szybko wyląduje w szufladzie i już tam zostanie.
Najlepszy na początek jest pierścionek z jednym, centralnie osadzonym kamieniem w prostej oprawie. Noś go na palcu serdecznym albo środkowym – jak Ci wygodniej. I nie, nie musisz się spinać, na której ręce i co to oznacza. Te zasady już dawno przestały obowiązywać.
Złoto czy srebro? Oto jest pytanie
O matko, ile ja miałam dylematów na ten temat! A odpowiedź jest prostsza niż myślisz: wybierz metal, który nosisz na co dzień.
Jeśli masz srebrny zegarek i zazwyczaj sięgasz po srebrną biżuterię – postaw na srebro. Jeśli wolisz złoto – złoto. Nie ma sensu kupować złotego kompletu, jeśli później będziesz musiała zdjąć swój ukochany srebrny łańcuszek od babci, bo się nie zgrywa.
Aha, i jeszcze jedno – mieszanie metali to już nie żaden faux pas. Ja często noszę złoty naszyjnik ze srebrnymi kolczykami i wiesz co? Wygląda świetnie.
Jak wybrać jakość, żeby nie przepłacić?
Tutaj będę z Tobą absolutnie szczera – nie musisz wydawać majątku na pierwszy komplet. Serio. Te drogie klejnoty od znanych projektantów przyjdą z czasem (albo i nie, bo to tylko biżuteria, nie inwestycja emerytalna).
Na początku sprawdź:
-
Czy kamienie są prawdziwe, a nie plastik. To zobaczysz nawet gołym okiem – prawdziwy kamień ma nieuregulowane wtrącenia, nie jest idealnie przezroczysty.
-
Jakość zapięć i łańcuszków. Mają być solidne, bez szorstkich krawędzi.
-
Czy oprawy trzymają kamienie mocno. Potrząśnij delikatnie – jeśli coś się rusza, nie kupuj.
Dla zabieganych
Twój pierwszy komplet z kamieniami powinien zawierać:
-
Naszyjnik z wisiorkiem średniej wielkości
-
Parę małych sztyfcików do codziennego noszenia
-
Opcjonalnie: parę wiszących kolczyków i delikatną bransoletkę
Wybierz jeden rodzaj kamienia, metal, który już nosisz, i postaw na prostotę. Resztę dopracujesz z czasem.
I pamiętaj – najważniejsze, żebyś się w tym czuła dobrze. Bo najpiękniejsza biżuteria to ta, którą naprawdę nosisz, a nie ta, która leży w pudełku "na specjalne okazje".